Opis produktu. Kobieca moc - odkryj 10 mocy drzemiących w Tobie. Przebudź kobiecość, by przełamać ukryte wewnętrzne blokady i aktywować Twoją kobiecą moc, byś miała cudowne relacje, miłość i zawód lub biznes z pasją. Nowa książka odkrywa, jak odzyskać, aktywować i wzmocnić Twoją kobiecą moc, byś miała życie, które
Jak mógł nie spodziewać się wygranej z takim obrońcą? #chyłka #chyłkaoskarżenie #playerpl #chyłkaplayerpl #chyłkaoskarżenieplayerpl
Oglądaj serial "Chyłka - Zaginięcie" tylko w Player.pl: https://player.pl/playerplus/seriale-online/chylka-zaginiecie-odcinki,15976/odcinek-1,S01E01,124842Su
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Kiedy pomyślę, że coś mogłoby się stać mojej córce, to aż mną całym trzęsie. Od razu odganiam od siebie takie mentalne scenariusze. Bo one są nie do ogarnięcia, nie do przetrawienia. Są straszne i paraliżujące. Wysysają ze mnie życie, chociaż realnie nic się przecież złego nie dzieje. W takich chwilach spoglądam na Tośkę, czując olbrzymią ulgę i wdzięczność losowi i Bogu za to, co mi się przytrafia. Bo wiem, że są wśród nas mamy i ojcowie, którzy stracili swoje dzieci. W swoim życiu spotkałem kilka takich osób. Wtedy jeszcze sam nie byłem rodzicem, więc wierzyłem, że czują olbrzymi ból i stratę, ale nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Teraz w jakimś stopniu potrafię i czasami zastanawiam się, co bym im powiedział, jakbym się zachował, gdybym jeszcze raz spotkał ich na swojej drodze. Do niedawna byłem w tym kompletnie zagubiony. Aż natrafiłem na szczere wyznanie pewnej Kanadyjki, Jenny, która jest mamą małej córeczki. Niestety wcześniej poroniła trzykrotnie, w tym dwa razy ciążę bliźniaczą. Do pewnego stopnia ciągle nosi w sobie żal do świata za to, co się jej przytrafiło. Jednocześnie zdecydowała się o tym mówić i przede wszystkim poradzić tym wszystkim, którzy spotkają na swojej drodze rodziców pogrążonych w żałobie, jak możliwie najlepiej się zachować. Słowa mają wielką moc. Każdy z nas doświadczył mocy słów. Tych, które przeraźliwie ranią, tych które inspirują a nawet takich, które leczą. W przypadku straty tak bolesnej, jak śmierć dziecka, trudno znaleźć właściwe słowa. I właśnie to niedopasowanie słów pogłębia i tak głębokie już rany. Jenny jednak empatycznie dostrzega, że za wieloma bolesnymi słowami stoją przecież dobre chęci. Niemniej, jak mówi przysłowie, dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Dobre chęci to często za mało. Poniżej znajdziecie słowa, które pomagają i takie, które ranią. Listę prezentuję bezpośrednio za Jenny, ale pozwoliłem sobie również na osobiste komentarze. Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Jest mi przykro z powodu Twojej straty. Przynajmniej wiesz, że możesz zajść w ciążę. Mama w żałobie, która usłyszałaby taki komentarz, cierpiałaby niewymownie. W końcu zajście w ciążę nie gwarantuje donoszenia dziecka. A to właśnie donoszenie ciąży jest w tym wypadku prawdziwym problemem, a nie jego poczęcie. Jak komentuje Jenny, przypominanie jej o tym, że była płodna, prowadziło tylko do interpretacji, że jej ciało było bardzo skuteczne w wykańczaniu ciąż. Jest jeszcze kwestia partykuły przynajmniej. Kiedy mówimy o stracie, nie ma miejsca na żadne przynajmniej. To nic innego, jak pomniejszanie straty, z której NIC w momencie żałoby pozytywnego nie wynika. A zestawienie jej z okolicznościami jeszcze bardziej dramatycznymi nie zmieni wiele w odczuwaniu mamy. Dla niej czara bólu już jest wypełniona po brzegi i nie zmieści się tam nawet jedna kropla goryczy więcej. W rodzicielskim trudzie pomaga mi i tysiącu innych rodziców pełne szacunku podejście RIE. Jeśli zastanawiasz się, jak to podejście działa w praktyce, dołącz do grupy rodzicielskiej Rodzice RIE, gdzie aktywnie pomagamy sobie rozwiązywać codzienne wyzwania. Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Pociesz się wiedząc, że taki był plan Boży. Przywołanie Boga w takiej chwili jest bardzo kontrowersyjne, szczególnie dla osób, które w Niego wierzą. Bo jak tu nie pomyśleć w takim momencie, jak Jezus cierpiący na krzyżu: “Boże, czemuś mnie opuścił?!?” Jenny była wściekła i kwestionowała fakt, że Bóg doświadczył ją w tak okrutny sposób. Dlaczego jednego dnia dał jej błogosławieństwo nowego życia, żeby zabrać je niedługo później? Słysząc od religijnych członków rodziny komentarze, żeby zaufała planowi Boga, czuła się przytłoczona i oszukana. Dlaczego to ONA została wybrana, żeby tak strasznie cierpieć? Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Lepiej, że tak się stało. Z pewnością z dzieckiem musiało być coś bardzo nie tak. Poronienia często przydarzają się z niewyjaśnionych powodów. W przypadku Jenny problemem była budowa jej macicy. Tak więc jeśli już mówić, że z kimś było coś nie tak, to w tym przypadku z mamą, a nie z dziećmi. Niemniej, jeśli nawet przyczyną poronienia są uwarunkowania genetyczne, to ciągle mówimy przecież o stracie dziecka. Dla Jenny, jak i podejrzewam dla większości mam, strata dziecka nigdy nie będzie ok, nawet jeśli płód byłby bardzo obciążony genetycznie. Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Wiem, jak się teraz czujesz. Straciłem psa, który był dla mnie jak dziecko. Chcecie poznać mój osobisty komentarz do powyższego? No żesz kurwa mać! No nie wytrzymam! Co to za debil mógł tak powiedzieć? W pierwszej chwili uruchomił mi się stereotyp mało inteligentnych mieszkańców USA, ale potem przypomniałem sobie, że ta historia wydarzyła się w Kanadzie, do której mam duży pozytywny sentyment. Uuuf, muszę odetchnąć… Jak bardzo nie kochalibyśmy naszych zwierzaków i nie nazywali ich nawet członkami rodziny, to Jenny (a ja wraz z nią) uważamy, że strata pieska i strata dziecka to po prostu nie jest to samo. Naturalnie intencje komentującego z pewnością były pozytywne i raczej nie chodziło tu o porównywanie strat. To była nieudolna próba empatii. Taka może w stylu ministra Waszczykowskiego, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać… Twój partner jest zaangażowanym tatą? A może Ty nim jesteś? Jest miejsce w sieci, które inspiruje do lepszego ojcostwa w doborowym towarzystwie. Poleć swojemu facetowi lub sam* dołącz do grupy Lepszy Tata na FB.*Grupa tylko dla facetów. Przepraszamy wszystkie panie! Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Będziesz miała kolejne dziecko i to ukoi Twój ból. Jenny dzieli się tu niezwykłą obserwacją. Początkowo wierzyła, że tak może być. Że dziecko, które urodzi któregoś dnia, pomoże jej załagodzić wcześniejsze cierpienie. Nic bardziej mylnego. Wspomnienia o stracie nie odeszły. Żyjąca córeczka Margs często przypomina Jenny o dzieciach, które nigdy się nie narodziły. Jakie by były? Czy podobne do Margs? Czy cieszyłyby się z podobnych rzeczy? Jakie miałyby charaktery? Każde dziecko jest wyjątkowe, ukochane i niepowtarzalne. Dlatego urodziny nowego dziecka nie mogą wypełnić straty po Maleństwie, które odeszło. Mów: Jest mi przykro z powodu Twojej mów: Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Jenny słyszała taki komentarz najczęściej ze wszystkich. Właśnie ten. Myślę, że my, ludzie, potrzebujemy poczucia jakiegoś porządku i sensu. To musiało się zdarzyć z jakiegoś powodu, bo przecież inaczej zbyt trudno byłoby nam zrozumieć tak wielkie cierpienie i stratę. To mi przypomina inną, jeszcze bardziej drastyczną interpretację. Skoro tak się stało, to widocznie ona (mama) na to zasłużyła. Straszne. To przecież nic innego, jak z ofiary zrobić oprawcę. A tymczasem moim i Jenny zdaniem nie ma uzasadnionego powodu, który sprawiłby, że strata dziecka stałaby się w porządku. Strata dziecka nigdy nie jest w porządku. Nigdy. Jak pocieszyć rodziców w żałobie. Kilka ogólnych rad od Jenny. Mów tylko Jest mi przykro. Tylko tyle można w takiej sytuacji bierz na siebie obowiązku pocieszenia rodziców. Nie jesteś w stanie tego zrobić. Wystarczy, że uznasz ich stratę i żałobę. Ty nic tu nie w żałobie zarówno mamie jak i tacie. O ojcach często zapomina się w przypadku poronień. A oni też pomoc, jeśli możesz. Ugotuj coś, pomóż w zakupach albo zajmij się starszymi dziećmi. Każdy gest będzie bardzo czas rodzinie. Strata dziecka jest niewiarygodnie trudna i dużo czasu zajmuje powrót do normalności. Twój przyjaciel lub członek rodziny prawdopodobnie już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem, ale w końcu odnajdzie jakąś stabilizację emocjonalną. Bądź cierpliwy – rodzice po stracie dziecka przeżywają jedno z najbardziej traumatycznych doświadczeń, które mogą być dane człowiekowi. Jestem wdzięczny Jenny za to wyznanie, bo oswoiło mnie bardziej z całą sytuacją. Bez wątpienia ludzie w cierpieniu potrzebują wsparcia i pomocy. Niemniej ważne jest, żeby wiedzieć, jak jej można udzielić. A jak wielokrotnie się sam już przekonałem, jeśli nie wiadomo co powiedzieć w obliczu cierpienia innego człowieka, lepiej nie mówić nic. Czasami gest, uścisk dłoni czy objęcie jest warte więcej niż jakiekolwiek słowo. Co myślicie o tych radach? Co byście zmienili, dodali, co budzi Waszą wątpliwość? Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić. Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...
Z punktu widzenia psychologa nie ma to najmniejszego znaczenia, na jakim etapie ktoś traci ciążę. Tylko w taki schemat myślenia wpadamy, że jakby to było później, byłoby gorzej - mówi Joanna Piątek-Perlak, psycholog okołoporodowy. ks. Krzysztof Porosło: Pracuje pani w szpitalu. Joanna Piątek-Perlak: Tak. W szpitalu i we własnym gabinecie – to są dwa moje miejsca pracy. W szpitalu na oddziale neonatologicznym. To jest ośrodek o trzecim stopniu referencyjności. Czyli do nas trafiają noworodki w najpoważniejszym stanie. Skrajne wcześniaki, dzieci bardzo ciężko chore. I na Śląsku jesteśmy jednym z największych szpitali, które leczą takie dzieci. Tam też dzieci umierają. I to pewnie dość często. Dość często. Chociaż mamy takie stwierdzenie, że dzieci do nieba idą trójkami – i to się niestety sprawdza. Gdy odchodzi jedno dziecko, wiemy, że nie chce być samotne, i zazwyczaj w ciągu kilku dni odchodzą kolejne. I to tak rzeczywiście jest, zadziwiające, ale to prawda. Dlaczego zdecydowała się pani na taką specjalizację? Temat odejścia dziecka jest bardzo trudny i chyba mało kto chce go podejmować w pracy. I ksiądz go podejmuje. W 2013 roku byłam w ciąży. Ciąży zdrowej. Do połowy ciąży wszystko przebiegało książkowo. A później zaczęło się dziać coś bardzo złego. Moja ciąża przestała się rozwijać, córka nie rosła. Okazało się, że mam nadciśnienie indukowane ciążą, chorobę, która może doprowadzić albo do śmierci matki, albo do śmierci dziecka. Lekarze walczą tak naprawdę o życie dwóch osób. Zuzia urodziła się jako skrajny wcześniak, w dwudziestym ósmym tygodniu, ważąc bardzo malutko, bo tylko pięćset gramów. Przebywała na OIOM-ie, na którym w tym momencie pracuję, zmarła po pięciu tygodniach. W trakcie tych doświadczeń – i ciąży, i pobytu na oddziale, a następnie żałoby po córce – poczułam to wszystko, co przechodzą wszyscy rodzice w podobnej sytuacji. Będąc na oddziałach, widziałam ogromną samotność ludzi, ogromny wstrząs, jakiego doświadczają, bezduszność systemu. OIOM jest niedostępny tak naprawdę dla rodziców. Tak, OIOM, na którym walczy się o życie, to jest coś strasznego. A OIOM dzieci, gdzie rodzice mogą tylko na chwilę podejść do inkubatora, jest nie do opisania. To jest nie do przeżycia. A ja – jako psycholog – siedzę na kanapie, przeżywam swoją własną tragedię i przeżywam odchodzenie własnej córki, a przy okazji widzę to wszystko. To jest mniej więcej początek tej historii. Bo potem przeszłam przez swoją żałobę. Widziałam też, jak system nie pomaga tak naprawdę nikomu. Spodziewałam się kolejnego dziecka, synka Tadeusza. I wtedy już wiedziałam, co chcę robić, bo pod sam koniec mojej ciąży na oddział, na którym miałam rodzić, przyszła dziewczyna do martwego porodu w trzydziestym ósmym tygodniu. Słyszałam jej płacz, jej histerię. Za ścianą w zasadzie. Walczyłam z sobą: iść czy nie iść, porozmawiać z nią? Poszłam. Do tej pory mamy kontakt. Jej córeczka to była Kalinka. Od tego się zaczęło. Nabrałam przekonania, że umiem to robić – umiem rozmawiać o śmierci. Wiem jak, bo byłam po drugiej stronie. Zajmowałam się Tadkiem i po kilku miesiącach stwierdziłam, że czas najwyższy coś zrobić. Zaczęłam od jednego pana doktora ginekologa, któremu tłukłam do głowy, jakie to jest ważne i trudne. Potem zwróciłam się do pani ordynator na oddziale, na którym była moja córka. I tak historia zatoczyła koło, wróciłam na oddział, na którym lekarze walczyli o życie mojej Zuzi. Mam poczucie, że robię coś, co jest ważne. Po prostu. Wiem, że to jest ważne. Wiem. Mnie nikt nie odmówi. Czasem dochodzi do sporów pomiędzy mną a lekarzami, bo mówią coś, czego mówić nie powinni, albo są zbyt brutalni. Jestem rzeczniczką rodziców. I takie mam poczucie, że moja żałoba nie tylko się zamknęła, ale wręcz się domknęła robieniem czegoś ważnego. I zawsze sobie i wszystkim rodzicom powtarzam, że śmierć dziecka jest zła, jest niesprawiedliwa. Dziecko nigdy nie powinno umierać. Nikomu nie powinno się to zdarzyć. Ale jak się zdarza, to albo zostaniemy przy tym, że to jest złe i niesprawiedliwe, albo przekujemy zło w coś dobrego. I ja dostałam coś dobrego. Tak po prostu. Zresztą to nie jest tylko moja misja. Ona jest nasza wspólna, moja i Zuzi. Dlatego to robię. Mówię to ze wzruszeniem, chociaż minęło siedem lat. Gdyby ta rozmowa odbywała się pół roku po śmierci córeczki, nie byłabym w stanie wydusić słowa, zalewałabym się łzami w spazmach szlochu. Po siedmiu latach mówię, i to też zresztą powtarzam wszystkim rodzicom: to nie jest tak, że my zapomnimy. Nauczymy się z tym żyć, nauczymy się o tym mówić. Ale to zawsze zakłuje – niemożliwe, żeby nie zakłuło. Nadzieja przychodzi z czasem. Kiedy przychodzą do mnie do gabinetu pacjenci i są totalnie rozsypani, szlochają, nie potrafią rozmawiać, to zawsze mówię, że na początku płaczemy. Czasem płaczę z nimi, bo się też z nimi wzruszam. I zawsze im mówię, że jeszcze się kiedyś uśmiechną. Gdy będziemy rozmawiać ze sobą po kilku miesiącach, czasem po roku, to nawet powitamy się z uśmiechem. I będziemy umieli rozmawiać na ten trudny temat, ale będzie nam lżej. To taka ważna droga. To rzeczywiście coś wyjątkowego, żeby przejść z etapu swojego własnego dramatu utraty dziecka i z żałoby, która z tego wynika, od własnych łez, do etapu pomagania innym. Do słuchania tych historii, które za każdym razem uruchamiają własne wspomnienia. Chyba nie da się tego uniknąć… Nie, to tak nie działa. Niektórzy myślą, że ja za każdym razem przypominam sobie swoją Zuzię i swoją stratę. Absolutnie nie. Za każdym razem, kiedy rozmawiam z jakimś człowiekiem, to widzę człowieka pogrążonego w cierpieniu. I zastanawiam się, co ja mogę dla niego zrobić. Zastanawiam się, czego potrzebuje, a wiem, o co może bać się zapytać. Chociażby o etap pożegnania z dzieckiem. Rodzic nie wie, że może się z dzieckiem pożegnać. Czy może dotknąć, czy może je przytulić. Jest w totalnym szoku. To naszą rolą – osób, które towarzyszą przy tej stracie, towarzyszą przy pożegnaniu – jest powiedzieć: „Możesz, nie bój się. Połóż rękę, pogłaszcz po główce”. Osoba, która właśnie straciła dziecko, jest w szoku, ma pustkę w głowie. Jeżeli w ogóle nie damy jej szansy na pożegnanie, nie zapytamy się, czy tego chce, i nie zasugerujemy, że może to zrobić, to ona przyjdzie kiedyś do takiego psychologa jak ja albo do jakiegokolwiek innego, zapuka i powie: „Co ze mnie za matka? Ja się nie pożegnałam, ja nie spojrzałam, ja nie dotknęłam”. I to jest właśnie moja rola. Pomóc. Moi rodzice siedzieli na korytarzu, gdy towarzyszyłam umierającej córce. Nie wiedziałam, że mogę zapytać lekarza, czy babcia i dziadek mogą wejść. Byłam tak przerażona i tak się trzęsłam, że nie wiedziałam nic. Nie miałam pojęcia, że mogę wziąć córeczkę na ręce. Więc teraz zawsze pytam. O babcię, o dziadka, czy są, czy chcieliby wejść. Wprowadzam ich, pozwalam im się wszystkim pożegnać. Gdy mam cierpiącą kobietę, to pytam ją, czy nie chciałaby wziąć dziecka na ręce. Mnie o to nikt nie zapytał. W większości przypadków jest tak, że rodzice tego wszystkiego chcą, tylko nie wiedzą, że mogą o to zapytać. A w tym czasie, kiedy pani przeżywała swoją stratę, był ktoś, kto pani pomógł, czy została pani z tym wszystkim sama? Zostaliśmy sami, mąż i ja, i wzajemnie się wspieraliśmy. Nie chciałabym teraz źle mówić o swoich bliskich, bo nas wspierali, jak potrafili, ale przecież nikt nie wie, jak w takiej sytuacji pomóc. Mąż jest psychologiem. Nie wiem, na ile pomogło nam wykształcenie. Mąż próbował dla mnie znaleźć psychologa, ale ja wtedy nie chciałam takiej pomocy. Chociaż sama pani jest psychologiem. To prawda. W sumie nie wiem dlaczego. Chyba dlatego, że nie potrafiłam mówić. Tak mocno zamykałam się w swojej stracie, że bardzo chciałam o tym mówić, ale nie umiałam. Kobiety, które do mnie przychodzą, często są w stuporze – osłupieniu wynikającym z silnego bodźca zewnętrznego – i też nie potrafią mówić. Ja je tego uczę. Uczę mówić o stracie. Uczę, że mają prawo mówić, że mają się nie wstydzić mówić o tym, co czują. Daję przestrzeń, żeby inni mogli mówić o swoim cierpieniu. Moja historia jest podobna. To, że zająłem się tematem dzieci utraconych, też wynika z osobistego doświadczenia. Moja siostra poroniła i zwróciła się do mnie po pomoc. Pytała, co ma w tej sytuacji robić. Nie umiałem jej pomóc, nie wiedziałem… Bo tego się nie wie. Tego też w seminarium nie uczą. Zacząłem szukać pomocy dla siostry i z przerażeniem odkryłem, jak mało my, księża, wiemy na temat dzieci utraconych. Na temat procedur, tego, do czego rodzice mają prawo, jak to wszystko zorganizować. Starałem się jak najdokładniej zgłębić temat. A potem to już lawinowo poszło. Kolejne osoby zaczęły mnie sobie polecać jako księdza, który potrafi pomóc w tej sytuacji. Pewnie podobnie to wygląda w świecie psychologów. Psychologów zajmujących się tematem dzieci utraconych jest mało albo w ogóle się nie wie, że są. Zauważył ksiądz, że w seminarium tego nie uczą. Na psychologii też nie. Nie uczono nas, czym jest śmierć i jak o śmierci powinno się mówić. I jak się w ogóle ze śmiercią pracuje. Teoria – definicja śmierci i to, w jaki sposób ona może działać na człowieka – oczywiście była. Mówiliśmy, w jaki sposób człowiek może funkcjonować po śmierci mamy, bliskiej osoby, małżonka. Ale dziecko? To temat tabu! Dopiero w pracy zdałam sobie sprawę, że przez pięć lat studiów nie padło słowo na temat śmierci dziecka. Kompletnie nic. Zero. My jako psycholodzy nie wiemy, co możemy powiedzieć. I to jest okrutne, bo nie wiemy, co się mówi w obliczu śmierci. Nie wiemy, że się powinno powiedzieć: „Przykro mi”, że to jest naturalne, że nic złego się wtedy nie dzieje. W obliczu śmierci w zasadzie nie wiadomo, co powiedzieć. My, specjaliści, też tego nie wiemy. Reakcje księży są najczęściej dwojakie. To znaczy prawie zawsze się to wiąże z niekompetencją. Ale można to zrobić jeszcze empatycznie albo nieempatycznie. Tak właśnie jest. Ja akurat mam to szczęście, że w rodzinie mam dwóch wujków księży. Mama do nich zadzwoniła i oni wszystko zorganizowali. Zresztą dobrze się czułam, że to wujek żegna moje dziecko. To było takie rodzinne. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, jak by wyglądała sytuacja, gdybym musiała się zwrócić do obcego kapłana. Jaki ten świat byłby jeszcze bardziej niedostępny. Wracając jednak do żałoby po stracie dziecka: czy według pani to ma znaczenie, na którym etapie ciąży się traci dziecko? Czy przed narodzinami, czy po narodzinach? Proszę sobie wyobrazić, że udzieliłam już bardzo wielu wywiadów na ten temat i to pytanie zawsze pada jako pierwsze! Wie pani dlaczego? Nie wiem! Jestem przekonany, że to dlatego, że rodziny, które próbują pomóc, najczęściej bagatelizują sprawę. Dokładnie tak! „Ale to nie ma znaczenia”, „To za wcześnie”, „O co ci chodzi?”. Więc my chyba też dlatego pytamy, próbujemy ocenić, czy to ma znaczenie czy nie. Tyle że my sami, zadając to pytanie, automatycznie bagatelizujemy sprawę. Bardzo często słyszę: „Naprawdę? Ósmy tydzień? Jeszcze nic nie widać”. I zawsze to muszę tłumaczyć. I to jest już po prostu jak zdarta płyta: a jakie to ma znacznie, który to był tydzień? Wiadomo, czasy się zmieniły – to jest coś, co należy zawsze powtórzyć. Że nasze babcie, nasze mamy nawet nie wiedziały, że były w ciąży i ją straciły. Spóźniał się okres – okej, to się zdarzało. Nie było sprzętu do USG, nie było bicia serca. I to była któraś ciąża z kolei. Nie zawsze wyczekiwana. Poziom śmiertelności był znacznie większy. Tak, poziom śmiertelności dzieci, noworodków, kobiet przy porodzie był inny. To były zupełnie inne czasy. Oczywiście wtedy też kobiety cierpiały, gdy straciły ciążę czy dziecko na którymś etapie. Ale nie można wartościować: ósmy tydzień, dwunasty, dwudziesty. Nie znamy całej historii. Nie wiemy, czy ta ciąża nie była po pięciu latach starań. Wymodlona, wybadana, sfinansowana kredytami, ogromnymi środkami, klinikami niepłodności. Co z tego, że ósmy tydzień, jak dla kogoś to już było dziecko, już miał swoją kropeczkę, już miał swoją fasolkę. I my nie mamy prawa tego umniejszać. To jest nasz błąd. Z punktu widzenia psychologa nie ma to najmniejszego znaczenia, na jakim etapie ktoś traci ciążę. Tylko w taki schemat myślenia wpadamy, że jakby to było później, byłoby gorzej. Muszę tu jednak podkreślić, że zawsze staram się to wybadać u moich pacjentów. Czy oni rzeczywiście traktują stratę jako ogromną tragedię, i wtedy otrzymują adekwatną pomoc, czy radzą sobie na zasadzie: poronienie, to tylko ósmy tydzień. Są i takie osoby, które w takiej sytuacji pochówku nie potrzebują i nie chcą. Nie mamy prawa niczego narzucać ani jednym, ani drugim. Tak naprawdę naszym zadaniem jest wybadać, opowiedzieć o wszystkich konsekwencjach, dać im możliwość. Często też rodzice nie wiedzą, że mogą pochować dzieci utracone nawet na bardzo wczesnym etapie. Moją rolą jest im to uświadomić. Czasem podczas rozmowy słyszę: „No ale moi rodzice powiedzieli, że jak będzie grobek, to będzie gorzej”. Gotuje się wtedy we mnie w środku, że ktoś z zewnątrz wie lepiej, co jest dobre dla tych ludzi… Nikt nie zadał im pytania, czego by chcieli, tylko mówią: „Nie, nie chowaj! Jak będziesz miała grobek, to ty tego nie zniesiesz!”. Gdy widzę, że ktoś się waha, nie jest pewien, zadaję pytanie: Czy gdyby to był dwudziesty trzeci tydzień i prawo do pochówku by już obowiązywało, to czy zorganizowalibyście pogrzeb? Bardzo często wtedy słyszę potwierdzenie. Odpowiadając na pytanie księdza: Nie. Etap ciąży nie ma znaczenia. Joanna Piątek-Perlak – psycholog okołoporodowy i mama po stracie dziecka. Od pięciu lat pomaga osobom, którym umierają dzieci na różnym etapie, przede wszystkim w ciąży. Prowadzi grupę wsparcia dla rodziców po stracie. Wspiera też pary, które rodzą ciężko chore dzieci i wcześniaki. Zajmuje się również pomocą psychologiczną dla par leczących się z powodu niepłodności. * * * Fragment książki "Życie ze stratą" (Wydawnictwo WAM).
Książki Społeczność Ogłoszenia Zaloguj się Książki Umorzenie Remigiusz Mróz /10 Ocena na 10 możliwych Na podstawie 84 ocen kanapowiczów Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie /10 Ocena na 10 możliwych Na podstawie 84 ocen kanapowiczów Opis Idealna rodzina. Szczęśliwe małżeństwo, kochająca żona i oddany mąż, dla którego dwójka dzieci jest całym światem. Wydawało się, że nic nie zakłóci idylli, którą cieszyli się Skalscy. Do czasu. Pewnej nocy sąsiedzi słyszą krzyki dochodzące z domu, a kiedy policjanci zjawiają się na miejscu, odnajdują bestialsko zamordowanych matkę z dziećmi. Jedyny trop wiedzie do głowy rodziny, mimo że mężczyzna nigdy nie podniósł ręki na zabił? Co takiego sprawiło, że z idealnego męża zmienił się w potwora?Joanna Chyłka ma świadomość, że ze względu na stan zdrowia, każda sprawa może okazać się tą ostatnią. Decyduje się bronić oskarżonego, mimo że ten od razu przyznaje się do popełnienia okrutnej zbrodni. Sprawa wydaje się z góry przegrana, gdyby nie jeden, istotny fakt – sprawca ma żelazne alibi, które przeczy jego winie. Sam jednak twierdzi, że zostało ono sfabrykowane. Data wydania: 2019-03-13 ISBN: 978-83-7976-183-8, 9788379761838 Wydawnictwo: Czwarta Strona Cykl: Joanna Chyłka, tom 9 Stron: 448 dodana przez: mrbiggles Autor Remigiusz Mróz Urodzony 15 stycznia 1987 roku w Polsce (Opole) Polski prawnik i pisarz, autor powieści oraz cyklu publicystycznego „Kurs pisania”, laureat Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru z 2016 roku za powieść pt. Kasacja. W 2017 roku ujawnił się jako Ove Løgmansbø, autor kolejnych trzech powieści. Wszystkie książki Remigiusz Mróz Gdzie kupić Księgarnie internetowe Sprawdzam dostępność... Ogłoszenia Dodaj ogłoszenie 2 osoby szukają tej książki Moja Biblioteczka Już przeczytana? Jak ją oceniasz? Recenzje Przewidywalna Chyłka? Absurd! To już dziewiąte spotkanie z nietuzinkową Panią Mecenas. Mróz wyrzuca z prędkością karabinu maszynowego, kolejne epizody z życia swojej, już kultowej, bohaterki. I tak jak rysują nam się dwa, bardzo wyraźne obozy jeżeli chodzi o samego autora, tak i postaci z jego powieści wywołują równie skrajne emocje. Chyłkę, albo się kocha, albo porzuca w poło... Recenzja książki Umorzenie "Umorzenie" Remigiusz Mróz Nr 7 w Maratonie Marcowym należy do.... Remigiusza Mroza. Tak, skończyłam właśnie czytać "Umorzenie". Z uwagi,że książka jest świeżo po premierze, nie zdradzę zbytnio treści 🙂😊 Powiem tak WOW. Zakończenie jak przystało na Pana Remigiusza- zaskakujące. Ale do tego chyba się już każdy przyzwyczaił. Chociaż do TAKIEGO zakończenia przyzwyczaić się ni... Recenzja książki Umorzenie To już moje dziewiąte spotkanie z Joanną Chyłką i Kordianem Oryńskiem, a ja z każdym kolejnym tomem mam ochotę na więcej. Joanna to doświadczona prawniczka, twarda i pewna siebie kobieta, która w życiu nie przebiera w słowach, nie boi się odważnych decyzji i mocno stąpa po ziemi. Zordon, to facet który mimo młodego wieku zdążył nabyć wiele doświad... Recenzja książki Umorzenie Remigiusz Mróz zaserwował nam ciekawą, dobrze zaplanowana intrygę i klarownie przedstawioną fabułę. Niestety, nie wszystko jest tak kolorowe. W kilku miejscach autor pozwolił sobie na rażące i odbiegające od realiów otaczającego nas życia rozwiązania np. ukrywanie między prokuratorami jednej jednostki organizacyjnej ważnych i kluczowych dowodów w ... Recenzja książki Umorzenie Moja opinia o książce Opinie Przeczytane Polscy autorzy 2021 2021 Ta książka je inna niż dotychczasowe z cyklu o Chyłce i Zordonie. Chyłka straciła pazur. Dialogi z jej udziałem nie są już takie kąśliwe i cięte. Chwilami są nawet żenujące lub żałosne. Kładę to na karb choroby Chyłki, która to bohaterka przed wszystkimi ukrywa. Mam wrażenie, że ta książka jest bardziej osobista i zawiera więcej elementów obyczajowych niż dotychczas. Na początku mnie nie wciągnęła, zastanawiałam się co też Joanna chce osiągnąć swoim postępowaniem, swoją butą i nieprzystępnością. Ale takiego zakończenia się nie spodziewałam. Z przyjemnością zatem zamówiłam kolejną część cyklu. × 20 | link | Przeczytane To już dziewiąta część o adwokatce Joannie Chyłce i Jej aplikancie Kordianie Chyłka w Chyłce! Po przeczytaniu poprzedniej części miałam wrażenie, że czytam opowieść o Forście, a nie prawniczce. Ogarnęło mnie ogromne przerażenie, iż to już koniec z porządną "prawniczą" serią o świetnych tekstach, a Mróz wprowadza nas w świat pomiędzy SF a rzeczywistością. Jednak podczas lektury "Umorzenia" odzyskałam pełna świetnych tekstów, ciekawostek i mega zaskakujących zwrotów akcji. Wszystko pięknie, gdyby nie zakończenie. Nie podobało mi się, a jeszcze bardziej nie podobało mi się posłowie, w której autor sugeruje, że napisze jeszcze kilka części serii. Uwielbiam wszystkie książki o Joannie, jednak uważam, że takie zakończenie miało miejsce to kolejna powinna być już ostatnią częścią. Po co bardziej męczyć bohaterkę? Co za dużo to już kicz. × 4 | link | Przeczytane Wydawnictwo Czwarta Strona Moja biblioteczka Jak to możliwe, że w idealnej rodzinie dochodzi do tragedii? Brak jakichkolwiek śladów, wszystko zadziało się w domowym zaciszu bez świadków. Jedyne oskarżenie pada na męża. Są niepodważalne dowody na to, że to właśnie przykladny mąż zamordował swoją żonę i dwójkę dzieci.. Jednak mimo oczywistego oskarżenia mężczyzny nasza Joanna Chyłka decyduje się bronić oskarżonego. Ze względu na swój stan zdrowia Joanna podejmuje się tej sprawy, z myślą, że może to być jej ostatni proces. Mimo, że sprawa wydaje się od razu spalona na panewce, mecenas twierdzi, iż mężczyzna ma żelazne alibi. Trudno sprawa której się podejmuje, dodaje fakt, gdzie mężczyzna przyznaje się do winy.. Dziewiąty tom. Jestem tak wciągnięta w serię że gorzej być nie mogło. Mam nadzieję, że przygoda naszych bohaterów się tak po prostu nie skończy i będzie trwać z nowymi nieobliczalnymi sprawami. Po prostu historia Chyłki i Orynskiego nie może się od tak skończyć. Uwielbiam te książki i kiedy dorwę kolejny tom, a nie wiem co będzie się tam działo (nie czytam spoilerow, bo nie chce sobie zabierać przyjemności z czytania i bycia zaskakiwaną) więc mam nadzieję, że będzie i nawet jedenasty tom × 2 | link | Przeczytane Posiadam Chyłka jest dla mnie tym, czym dla Niej tequila... Ona nie przestanie pić dopóki nie dobije do końca butelki... tak samo jest ze mną, nie przestanę czytać, dopóki nie dobiję do ostatniej strony...Autorze.. skąd Ty czerpiesz pomysły ?Moi drodzy, fani Chyłki i Zordona doskonale wiedzą, że tutaj nic nie jest ani łatwe, ani zrozumiałe.. tutaj cios idzie za ciosem...Tym razem prawnicy podejmują się obrony mężczyzny, oskarżonego o bestialskie zamordowanie żony i dzieci. Co gorsza, oskarżony przyznaje się do winy, a kolejnym zaskakującym faktem jest to, że posiada On mocne alibi..Gdzie zatem znajduje się prawda? jak zawsze to barkach Chyłki spoczywa dojście do prawdy, a Jej stan zdrowia niestety nie ułatwia wątku bohaterów z innych książek to bardzo duże ryzyko, ale na szczęście wszystko poprowadzone tak przejrzyście, że nawet osoby nie czytające innych książek autora, doskonale poradzą sobie z tą tu dużo mówić, uwielbiam Chyłkę i nigdy nie mam Jej dość :)Polecam × 2 | link | Przeczytane 9 Tom o losach Chyłki i Zordona ale tym razem pojawi się również Tesa, którą znamy z innej książki nie zdziwi fakt, że nasza ulubiona główna bohaterka znowu bierze na siebie sprawę której nie podjąłby się nikt inny. Choroba, którą ukrywa przed wszystkimi jest dla niej dodatkowym kopem dzięki któremu postanawia iść po trupach do celu, póki jeszcze ma na to czas...Trzecim ulubieńcem serii jest Kormak lecz tym razem to nie On stanie się największym sojusznikiem i podporą dla Kordiana ale siostra Chyłki, Magdalena. × 2 | link | Przeczytane Zdecydowanie lepsza cześć od poprzedniej. Zakończenie wbiło mnie w fotel. × 2 | link | Przeczytane Którzy znów mają kłopoty, i to większe niż się stanowi dziewiąty tom z cyklu o piekielnie inteligentnej pani mecenas, która trzęsie całym wymiarem sprawiedliwości. Kolejna znakomita część przygód najsłynniejszego prawniczego sprawy sprzed lat i starzy przyjaciele. Bohaterka ukrywa przed Kordianem faktyczny stan swojego zdrowia, podejmuje się obrony człowieka oskarżonego o zamordowanie z zimną krwią żony i rodzina. Szczęśliwe małżeństwo, kochająca żona i oddany mąż. dla którego dwoje dzieci jest całym światem. Wydawało się, że nic nie zakłóci idylli, którą cieszyli się Skalscy. Do czasu. Pewnej nocy sąsiedzi słyszą krzyki dochodzące z domu, a kiedy policjanci zjawiają się na miejscu, odnajdują bestialsko zamordowaną matę i jej dzieci. Jedyny trop wiedzie do głowy rodziny, mimo że mężczyzna nigdy nie podniósł ręki na Joanną Chyłką niełatwe zadanie, musi dokonać rzeczy niemal niemożliwej. Ale to nie pierwszy raz, kiedy podejmuje się takiego wyzwania. Tym bardziej, iż oskarżony przyznaje się do zarzucanych mu czynów....Dlaczego zabił? Co takiego sprawiło, że z idealnego męża zmienił się w potwora?Remigiusz Mróz kolejny raz podejmuje temat ważny społecznie, a mianowicie chodzi o zespół stresu pouraz... × 1 | link | Przeczytane Posiadam Wyzwanie LC 2019 Remigiusz Mróz przyzwyczaił nas do kilku książek rocznie. Śmiało można powiedzieć, że pisze wręcz taśmowo. Jednak dla wielbicieli jego talentu i osób lubiących wypoczywać przy niewymagającej lekturze to wystarczy. Osobiście jestem przyzwyczajona do wzlotów i upadków serii o Chyłce i "Umorzeniu" autor serwuje nam historię potwora- człowieka, który zamordował swoją rodzinę. Czy to psychopata, a może niewinny człowiek? Czy zbrodnię popełnił ktoś inny, a może oskarżony był manipulowany lub odezwała się trauma wojenna? Tego dowiadujemy się na kolejnych stronach wstępie brakowało mi informacji, że spotkamy tu bohaterów z innej powieści Mroza- "Hasthagu". Ja tej pozycji nie czytałam, a pewnie sięgnęłabym po nią przed "Umorzeniem", gdyż jest ona na mojej liście do przeczytania. Troszkę nie fair wobec czytelnika jest nieinformowanie go o tak ważnej rzeczy jak spojlery z innej historii. Ale czekasz na porządny kryminał zawiedziesz się. Cała historia to wątek poboczny wobec problemów głównej bohaterki. Nieco zawiodło mnie zrobienie z tej serii obyczajówki. Nie za to pokochałam autora i jego bohaterów. Sprawy, które rozwiązywali były atutem całej serii. Tu zaś to dodatek. Czy czekam na więcej? Pewnie tak, bo jestem wierna serii. A autor dał nam wyraźny znak, że kolejne części przed nami. Oby wrócił do formy z pierwszego tomu. × 1 | link | Przeczytane W kolejnym, dziewiątym już tomie przygód Chyłki i Zordona, Remigiusz Mróz zaserwował swoim czytelnikom masę emocji. Ci, którzy przywykli do rosnącego napięcia, zawiłych zagadek i zaskakującego finiszu (który za razem ma sens!) będą zaspokojeni!Jak zawsze powieści towarzyszyło poruszenie wielu ważnych tematów. Tym razem były to m. in.: wojna na Bałkanach, informacje dotyczące spółek komandytowych oraz agorafobia. W kontekście tego ostatniego bardzo spodobało mi się nawiązanie do hikikomori (japoński termin, określający odizolowanie się osoby od życia społecznego), które w Polsce stało się popularne również za sprawą piosenki Tamagotchi od Quebonafide w roku 2018 (książka również została napisana w tymże roku).Fani prawniczego duetu w Umorzeniu przeżyją prawdziwy emocjonalny rollercoaster, który zakończy się… Nieco inaczej, niż w poprzednich po lekturze cierpiałam na niedobór Kormaka – było go niewiele, ale jego relacja z Oryńskim została przedstawiona cudownie i realistycznie. Oby tak dalej! × 1 | link | Przeczytane 2019 E-book Tak, jak na początku byłam zachwycona serią o Chyłce, tak jak uwielbiałam jej cięte riposty i sposób bycia, tak teraz widzę, że autor zupełnie stracił pomysł na główną bohaterkę. Jej odzywki są infantylne, dialogi między Joanną a Zordonem niczym z Harlequina, i to najgorszego sortu, a do tego autor straszy, że to jeszcze nie koniec!Panie Mróz, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść! × 1 | link | Przeczytane Kolejna rewelacyjna powieść z cyklu o Chyłce i Zordonie. Niewiarygodna i zaskakująca, wciągająca i irytująca, fascynująca. Trudno określić, co tak działa, ale przykuła mnie do fotela. Chyłka powala swoim zachowaniem, zakończenie... panie Mróz,do Anielki ciężkiej, co pan robi tym swoim bohaterom i nam, czytelnikom. Czekam na ciąg dalszy, bo... co teraz? × 1 | link | Przeczytane Kryminał/ thriller- przeczytane Wydawnictwo Czwarta Strona Przeczytane w 2019 Ehh... sentyment do Chyłki wziął górę i sięgnęłam po kolejna cześć. Fabuła nie powala, mało się dzieje. Przez całą książkę pełno nieodpowiedzeń, aluzji itp. a koniec wcale nie był jakiś wow gdy w końcu zaczęto mówić z sensem o wszystkim. × 1 | link | Przeczytane Mocny początek i właściwie trzyma w napięciu do samego końca × 1 | link | Przeczytane 2019 Kupić Uwielbiam Chyłkę i Zordona :) | link | Zaloguj się aby zobaczyć więcej Cytaty z książki “Dzień, w którym umrzesz, zacznie się tak samo jak każdy inny.” “ Przyznanie się do winy jest królową dowodów.” “Trzeba być sprawiedliwym, choć sprawiedliwości nikt nie chwali.” “Wiesz jak nazywają sie swiadkowie Jehowy po japońsku? (...) Ding Dong” Pozostałe książki z cyklu KasacjaRemigiusz Mróz Wydanie kieszonkowe. Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczy... ZaginięcieRemigiusz Mróz Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego bogatych rodziców. Alarm przez całą noc... RewizjaRemigiusz Mróz Szary człowiek kontra wielka korporacja. Dyskryminacja kontra tolerancja. Chyłka kontra Oryński. Żon... ImmunitetRemigiusz Mróz Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje publicznie oskarżony o zabójstwo czło... InwigilacjaRemigiusz Mróz Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warsza... OskarżenieRemigiusz Mróz Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadz... O nas Kontakt PomocPolityka prywatności Regulamin © 2022
jak chyłka straciła dziecko